wtorek, 22 grudnia 2015
Przepraszam
Wiem że pewnie już nikogo tu nie ma. Zawaliłam miałam pewne problemy i do tego szkoła. Jestem zmuszona zawiesić bloga na jakiś czas , ale gdy wrócę postaram się was nie zawieść. Jeszcze raz przepraszam <3 Mam nadzieję szybko do was wrócę...
sobota, 10 października 2015
Rozdział 13
-Justin?
-Hmmm?
-Muszę wracać do domu-po tym chciałam się podnieść,lecz on nadal mnie trzymał.
-Zostań dzisiaj u mnie-poprosił.
-Nie mogę.
-Czemu?-teraz już całkiem się rozbudził.
-Bo musisz zaopiekować się swoim bratem, a nie mną. Wogóle,gdzie jest Jaxon?
-Nie wiem. Z tobą spało mi się tak dobrze,że nic nie słyszałem.
-Chodźmy sprawdzić.
-Nie,nie. Czekaj.
Namiętnie zaatakował moje usta. Byłam zaskoczona, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek.
~~JUSTIN~~
Chciałem dzisiejszy dzień spędzić z Amy. Przeszkodą był Jaxon. Miał oglądać telewizję, a tymczasem cały czas nam przeszkadzał. W końcu znudzony zasnąłem. Byłem na niego wściekły. Jak mogę być zazdrosny o swojego 6-letniego brata? A gdy okazało się,że śpi, wziąłem Amy do swojego pokoju, Położyliśmy się na moim łóżku. Nawet nie wiem kiedy znowu odpłynąłem trzymając w ramionach Amy. Była taka mała w moich ramionach. Czułem jej oddech na swojej piersi mimo,że miałem koszulkę. Nagle usłyszałem jej głos.
-Justin,muszę wracać do domu.
Nie chciałem,żeby szła. Najchętniej wogóle bym się z nią nie rozstawał. Byłem tak spragniony jej ust,że od razu napadłem je w namiętnym pocałunku. Przerwaliśmy w chwili,gdy zabrakło nam tchu.
-Justin,musimy sprawdzić, gdzie jest Jaxon-nalegała.
Wstałem, a ona zrobiła to samo. Weszliśmy do salonu,gdzie Jaxon oglądał bajkę.
-Już nie śpisz?-zapytała.
-Nie chciałem was budzić,więc zacząłem oglądać telewizję. Akurat leci Beethoven.
-Fajnie,ale pora się wykąpać.
-Dobrze,ale niech Amy pójdzie ze mną.
-Zapomnij.-powiedziałem
-No dobrze...
Po tych słowach poszedł do łazienki, a my zostaliśmy sami.
~~AMY~~
-To jak? Zostaniesz?-zapytał.
-A możesz mnie przekonać?
Nic nie mówiąc ponownie złączył nasze usta. Były takie miękkie i ciepłe.
-Przekonałeś mnie.
Możecie pomyśleć o mnie co chcecie,ale ten chłopak umiał mnie podejść. Zwykle nie dawałam się tak omotać każdemu. Tęsknię za nim w każdym momencie,gdy nie ma go przy mnie. Naprawdę się w nim zakochałam. Boję się tylko,że nasz związek nie ma przyszłości,że wyjedzie w trasę i o mnie zapomni...To jest mój największy lęk. Postanowiłam się tym nie zadręczać, przynajmniej gdy jestem z nim.
-Jesteś głodna?-zapytał.
-Jak wilk!-zachichotałam
-Usmażymy naleśniki,dobrze?
-Pewnie! Będziesz podawał mi składniki.
-W porządku.-przytulił mnie.
Justin podał mi wszystkie składniki potrzebne na naleśniki takie jak mleko,mąka,jajka, cukier waniliowy. Jedyne,co musiałam zrobić, to wszystkie wymieszać. Justin to strasznie cwany chłopak.Podawał mi składniki dopiero wtedy,gdy dostał buziaka. Po chwili potrawa była już gotowa. Dla dopełnienia smaku posmarowałam naleśniki nutellą. Jaxon się wykąpał,zjadł i umył zęby. Poszedł spać. Mieliśmy wolne mieszkanie. Dziwiło mnie,gdzie podziali się ich rodzice. Rozumiem, dlaczego wyszli razem. Patty wyjeżdża z Jusem w każdą trasę i spędza z mężem bardzo mało czasu. Justin siedział na kanapie,a ja do niego dołączyłam.
-Amy,zatańczysz ze mną?-zapytał,a na mojej twarzy odmalowało się zdziwienie.
-Tak.
Podał mi swoją dłoń. Chwyciłam ją. Przyciągnął mnie do siebie. Przylgnął swoim ciałem do mojego,pomiędzy nasze ciała nie dałoby się wcisnąć nawet kartki papieru. Zaczął powoli mnie prowadzić.
-Nie wiem, czy potrafię tańczyć...-zaczęłam.
-Nie szkodzi. Zaufaj mi.
Położyłam głowę na jego piersi i kołysałam się w rytm muzyki.Opuścił moje ciało w dół,całując moje usta.Po chwili znowu stałam. Gdy ten wspaniały taniec się skończył,znów usiedliśmy na kanapie. Włączyliśmy telewizor. Położyłam swoje plecy na piersi Justina. W telewizji leciał jakiś program.
-Justin?
-Słucham?
-Czy ja naprawdę siedzę teraz tutaj z Justinem Bieberem? Z ulubieńcem wszystkich nastolatek?
-Wydaje mi się,że tak. Czemu pytasz?
-Nie wiem. Jakoś tak. Nigdy nad tym nie myślałam. Nie obchodzi mnie.kim jesteś. I tak cię kocham.
-Ja ciebie też,Amy. Nie obchodzi mnie,kim jesteś.
-To znaczy?
-Jesteś moją dziewczyną,jesteś śliczna, opiekuńcza i strasznie wrażliwa a zarazem zadziorna.A tak pozatym,jesteś moim jedynym światem. Oprócz muzyki. Kocham cię z całego swojego serca.
Te słowa cały czas wędrowały po mojej głowie. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku,ale szybko ją starłam i mocno go przytuliłam. Mogłam tak trwać bez końca. Obejrzeliśmy film po czym postanowiłam się położyć,ale najpierw wziąć prysznic. Poszliśmy z Jusem do jego pokoju. On podał mi swoją koszulkę,która sięgała mi do połowy uda. Poszłam do łazienki a potem do kabiny. Dokładnie umyłam swoje ciało,po czym opuściłam łazienkę. Ubrałam koszulkę Justina. On już czekał w łóżku z lekko wilgotnymi włosami. Musiał wziąć prysznic na dole, w łazience. Zauważyłam jego tatuaże na klatce piersiowej. Był w samych bokserkach. Wślizgnęłam się pod kołdrę, mocno wtulając się w Justina,po czym odpłynęłam. Parę godzin później obudził mnie jakiś hałas...
niedziela, 20 września 2015
Rozdział 12
-tydzień później-
~AMY~
Jaxon wyszedł ze szpitala dwa dni temu. Czuje się bardzo dobrze. Od momentu tamtego dnia Patty stale mi dziękuje za uratowanie życia Jaxon'owi, gdy je naprawdę nie wiedziałam, że te leki tak działają.
Z Justinem jesteśmy parą. W ciągu ostatniego tygodnia często widywaliśmy się w szpitalu, starając się spędzać z małym jak najwięcej czasu, aby nie odczuł za bardzo tej pustki. W tym szpitalu nie było za wiele dzieci, a Jaxon przez jakiś czas nie mógł wstawać, a utrzymanie go w jednym miejscu jest nie lada wyczynem.
Roxi ciągle wypytuje o Justina. Bywa, że jest milutka, ale chwilami wygaduje bzdury. Jedną z nich jest to, że lecę tylko na kasę Justina, co jest nie prawdą. Dość długo nie miałam pojęcia, że to jest właśnie ten Justin Bieber. Lubiłam go nawet bez tej wiedzy. Wielu ludzi na pewno tego nie zrozumie. Na razie się tym nie martwię.
Chwilowo nie prowadzę lekcji z Jaxon'em, bo miał operację i jeszcze przez jakiś czas nie będzie mógł tańczyć. BA ! Gdyby zaczął zbyt wcześnie mógłby znów trafić do szpitala - tym razem z otwartą raną. Jak narazie mam dość szpitali i mam nadzieję, że szybko tam nie trafię.
Zastanawiałam się, czy w ogóle nie zrezygnować z zajęć z Jaxon'em, ale to mogłoby go załamać tym bardziej, że uwielbiamy siebie nawzajem.
Po chwili dostałam SMS'A od Justina.
„Skarbie, może wpadniesz dziś do mnie ? Rodziców nie ma, a ja siedzę tylko z Jaxon'em”
Odpisałam:
„Jasne, kochanie. Będę za chwilę.”
Ubrałam się, po czym wyszłam z domu. Po chwili byłam u niego pod domem i zadzwoniłam dzwonkiem. Po paru sekundach drzwi otworzył mi Justin. Od samego wejścia namiętnie mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy z trudem łapaliśmy oddech. Popatrzyłam na Justina ze zdziwieniem.
-No co ? Stęskniłem się za swoją dziewczyną.
-Ja też tęskniłam. - przyznałam z szerokim uśmiechem.
Weszliśmy do środka, a generalnie do kuchni. Justin chyba usiłował ugotować ziemniaki, lecz niezbyt mu to wyszło, o czym świadczył ostry zapach spalenizny, unoszący się w całej kuchni.
Oparłam się o blat, przyglądając się całej sytuacji. Po chwili Justin podniósł mnie do góry, sadzając na szafkę. Złączył nasze usta w pocałunku. Rozchylił moje uda, aby mieć lepszy dostęp do moich ust. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Brunet miał takie miękkie usta, które idealnie pasowały do moich.
Po chwili do kuchni wparował Jaxon.
-Justin ! Jestem głodny ! - zatrzymał się gwałtownie. -Ooo cześć, Amy. W czymś przeszkodziłem ? -Cześć, Jaxon. Nie w niczym, szkrabie.
-Justin, kiedy będzie obiad ?
-Już robię. Wracaj na kanapę, a zaraz Ci przyniosę.
-Ok
Chłopczyk wyszedł z kuchni, po czym ja zeskoczyłam z blatu.
-Myślałem, że skończymy to, co zaczęliśmy. - do tych słów Bieber dodał swoją słodką minkę.
-Nie słyszałeś ? Jaxon jest głodny.
-No okej. Mój brat jest ważniejszy ode mnie.
-Nie gadaj głupot, Justin, tylko mi pomóż.
-Dobrze. - odparł niechętnie, całując mnie w nos. To było słodkie. Myślałam, że się rozpłynę po tym geście, lecz w porę przypomniałam sobie o Jaxon'ie, który nadal był głodny.
Obrałam ponownie ziemniaki i wstawiłam je na ogień, po czym pokroiłam mięso na potrawkę.
Po tych czynnościach ugotowałam sos i odcedziłam ziemniaki. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina, jeżdżący po moim ciele, a szczególnie na tyłku. Zachciało mi się śmiać, ale starałam się to powstrzymać.
Nałożyłam na talerz porcję jedzenia i chciałam zanieść je małemu, lecz przeszkodził mi Justin.
-Gdzie idziesz ? - zapytał.
-Zanieść obiad Jaxon'owi.
-A gdzie buziak dla mnie ?
-Wystarczy, że napatrzyłeś się na mój tyłek, gdy gotowałam. - zachichotałam.
-Kto by nie patrzył na taki seksowny tyłeczek.- klepnął mnie w pośladki na potwierdzenie swoich słów.
Zaniosłam Jaxon'owi obiad, po czym wróciłam do Justina. Usiadłam mu na kolanach i mocno przytuliłam, a on tylko zapytał, odwzajemniając uścisk.
-A co to za okazja ?
-Czy musi być okazja, abym mogła przytulić się do swojego chłopaka ?
-Nie.
Tkwiliśmy tak przez dłuższą chwilę, gdy do kuchni znów wparował Jaxon. Justin zacisnął mocno szczenkę, ukazując swoje niezadowolenie.
-Co tym razem ? - Justin zapytał poirytowany.
-Już zjadłem.
-No i ... - brunet uniósł brwi, oczekując dalszej części jego wypowiedzi.
-Amy, pooglądasz ze mną Sponge Bob'a ? - zapytał i podał mi dłoń.
-Tak, chodźmy.
Zauważyłam, że Justin zrobił smutną minę.
Gdy weszłam do ich salonu, usiadłam na kanapie, a obok mnie Jaxon. Dołączył do nas również Justin. Objął mnie w pasie i przytulił do moich pleców.
-Jaxon, to moja dziewczyna i przykro mi, ale woli moje towarzystwo.
- Nie prawda !- krzyknął mały.
-Chłopcy nie kłóćcie się. Jaxon uwielbiam Cię, ale Justin to mój chłopak.
-No widzisz, szkrabie. - powiedział Justin.
-Bieber ! - skarciłam go. -Oglądajmy, po prostu, tą bajkę.
-Okej. - odpowiedzieli zgodnie, a mi chciało się śmiać. Justinowi na mnie zależało,ale kłótnie z sześcioletnim dzieckiem ... Ledwo udało mi się stłumić śmiech.
Po chwili trwania bajki, Justin się znudził i zasnął na moim ramieniu. Ja w tym czasie rozmyślałam nad tym, co się dzieje. Nie chcący poruszyłam się przez co Justin otworzył oczy.
-Już koniec ? - spytał, kierując słowa wprost do mojego ucha.
-Nie, jeszcze chwilę.
-Jaxon śpi ?
-Tak.
-A położysz się ze mną ?
-Zbytnio nie mogę się ruszyć.
-Nie tu,skarbie. U mnie w pokoju. Obiecuję że nie będę niczego próbował.
-Dobrze, tylko przykryjmy Jaxon'a.
Nakryliśmy dziecko kocem, po czym poszłam z Justinem do jego pokoju.
Zdradzcie, jak idzie Wam w szkole ? :D
Rozdział z małym poślizgiem, ale to właśnie przez naukę. Cóż ... LO to nie przelewki.
Dzisiaj chciałam jeszcze bardzo prosić o komentarze, które naprawdę bardzo mnie motywują. J Bo ostatnio statystyki tylko spadają L
Ale postaram się doprowadzić do końca to opowiadanie :P
Pozdrawiam wszystkch :*
I dziękuję Alex za pomoc :*
czwartek, 3 września 2015
Rozdział 11
~Amy~
Chwilę później do szpitala przyszła bardzo zdenerwowana mama Jaxona. Bałam się tylko o to,że może o wszystko obwinić mnie. To by już całkowicie mnie dobiło.
- Justin, co się stało?- zapytała
- Jaxon miał zapalenie wyrostka. Właśnie go operują.
- Jak to się stało?
- Byłem w pokoju siostry Amy, gdy ta zaczęła mnie wołać i odrazu przyjechaliśmy tu.- wyjaśnił w skrócie.
- Gdzie jest ta sala?
- Tam po prawej. Chcesz coś do picia mamo?
- Nie, dzięki. - powiedziała oschle.
Justin poszedł po kawę, a ja postanowiłam pocieszyć jego mamę.
- Niech się pani nie martwi. Wszystko będzie dobrze.
- Co ty możesz wiedzieć głupia dziewucho?! Gdyby nie ty to nic by się nie wydarzyło!- wykrzyczała.
- Słucham ?! Nic nie zrobiłam i to nie była moja wina.
- Był pod twoją opieką, więc ty za to odpowiadasz.
- Przykro mi, że pani tak myśli.
- A mi nie , bo to prawda.- odrzekła z wyrzutem.
Właśnie wtedy wrócił Justin i słyszał kawałek naszej rozmowy.
- Mamo to nie jej wina.- powiedział w mojej obronie.
- Justin twoja mama ma rację to tylko i wyłącznie moja wina. Poczekam na nastepnym korytarzu.
- Amy, nie!- próbował mnie zatrzymać , ale ja go nie słuchałam. Wiedziałam co ta kobieta o mnie myśli , ale ja chciałam tylko pomoc małemu, a tymczasem cała wina spadła na mnie. Szybko pobiegłam do toalety. Tam usiadłam na podłodze, podkulajac nogi do klatki piersiowej. Łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie mogłam wogóle ich opanować. Po chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Justin. Odrazu chwycił mnie w ramiona,nawet nie protestowałam. Potrzebowałam go.
- Amy,nie płacz.- powiedział spokojnie pocierajac moje plecy.
- Justin...- załkałam.
- Ciss...
- Przepraszam to moja wina.
- Nie mów tak . Moja mama jest zdenerwowana , dlatego tak powiedziała.- próbował ją usprawiedliwić.
- A może ma racje? Powinnam wrócić do domu.
- Nie, proszę, zostań ze mną, potrzebuje cię.
- Tylko zdenerwuje jeszcze bardziej twoją mamę, a nie chce tego robić.
- Emocje opadna, ona zrozumie swój błąd, a teraz proszę zostań ze mną.- poprosił ponownie.
- Okej.
Przytulił mnie jeszcze szczelniej do swojego ciała. Potem znów na mnie popatrzył, pomógł wstać i zapytał.
- Już w porządku?
- Yhym...- mruknęłam.
A potem połączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Postanowiliśmy wrócić pod salę, niebawem miała się skonczyć operacja Jaxona. Trzymając się za ręce wyszliśmy na korytarz , zmierzając w wyznaczone miejsca. Zajęliśmy miejsce parę krzeseł od Patty. Położyłam głowę na ramieniu Justina nadal trzymając jego dłoń, gdy podeszła do nas nie kto inny jak jego mama.
- Amy, możemy porozmawiać?- zapytała.
- Yyyy.... tak - zawahałam się.
- Chciałbym cię przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie. Ale byłam zdenerwowana, że Jaxon wylądował w szpitalu.
- Rozumiem pani zachowanie. Też bym tak postąpiła gdybymoje dziecko , którego nie mam, wylądowało w szpitalu.
- Masz wielkie serce, Amy. Mów mi Patty. - lekko się usmiechnęła.
- Dobrze.
Niesamowite mama Justina mnie przeprosiła i okazuje się , że jest z niej calkiem miła kobieta. Nerwy mogą całkiem nieźle nią zawładnąć. Cieszę się, że mnie przeprosiła bo nie chce mieć złych stosunków z mamą mojego chłopaka- chyba mogę tak powiedzieć. Calowaliśmy się dwa razy, a to chyba coś znaczy,przynajmniej dla mnie.
~Justin~
Byłem wściekły na swoją mamę. Poszedłem tylko po kawę, a ona oskarżyła niewinną dziewczynę o coś co nie było niczyją winą. Nie chciałem, żeby tak wyszło, moją mamę czasami potrafią ponieść emocje. Gdy Amy wybiegła z tamtego korytarza ja przemówiłem mamie do rozumu i odrazu pobiegłem do Amy.
Siedziała skulona, w koncie damskiej toalety. Płakała. Moje serce krajało się na kawałki na ten widok. Odrazu ją przytuliłem. Słowa mojej mamy musiały naprawde ją zranić. Pocałowałem ją po raz kolejny. Zakochałem się. Teraz wiem to na pewno. Nasze pocałunki są inne niż gdy pocałunki z innymi dziewczynami. Mówiąc, że nie chce żeby mnie nie zostawiała mówiłem prawdę. Zrozumiałam to dopiero, gdy, Jaxon trafił do szpitala. Właśnie czekamy na koniec operacji, kiedy podeszła do nas mama. Przeprosiłają , a nawet pozwoliła jej mówić do siebie po imieniu. Naprawde się cieszę. Po chwili z sali wyszedł lekarz, ściągając odzież ochronną. Powiedział, że Jaxon niedługo się obudzi. Operacja się udała, a to wszystko dlatego że dostał jakiś lek, który dała mu Amy. Uniemożliwił rozlanie się wyrostka. Okazało się, że Amy go uratowała. Kocham ją,moja mama pposadziła ją o najgorsze. Ważne, że to zrozumiała.
~Patty~
Wpadłam do szpitala tak wściekła , że wszystkich rozszarpie, a szczególnie tą dziewuche. Myślałam , że to to wszystko jej wina. Nakrzyczałam na nią zupełnie nad sobą nie panując. Justin na szczęście przemówił mi do rozsądku. Cieszę się, że mam takiego mądrego syna. Odrazu do niej poszedł. Myślę, że między nimi coś jest i szczerze mam nadzieję, że to się uda. Gdy wrócili usiedli z dala ode mnie. Podeszłam do dziewczyny i ja przeprosiłam. Na szczęście je przyjęła. Ta dziewczyna ma na prawde ogromne serce, a gdy dowiedziałam się, że uratowała mi syna, byłam jej wdzięczna jak nikomu innemu.
------------------------------------
Za nami kolejny rozdział. Mam nadzieję , że się spodoba.
Kocham was <3
Do następnego
Pamiętaj!
Czytasz= komentujesz
wtorek, 18 sierpnia 2015
Rozdział 10
~Amy~
Obudziłam się w swoim łóżku. Po tym jak wczoraj wróciłam, odrazu rzuciłam się na nie. Justin po naszym pocałunku wziął mój numer abyśmy mogli mieć ze sobą kontakt. Nadal czuje na ustach niewielkie mrowienie po wargach Justina. Wogóle niewiem jak do tego doszło. Wcześniej nie dopuszczałam do siebie myśli , że mogłabym się zakochać, ale teraz jest chyba za późno, to już się stało. Po chwili do mojego pokoju wparowała mama.
- Amy! Nareszcie wstałaś. - powiedziała.
- Coś się stało?
- Nie, ale wiesz która jest godzina?
- Poczekaj.- Chwyciłam swój telefon, w którym padła bateria.
- 2 po południu.
- Co?!- zapytałam ze zdziwieniem.
- Za chwilę masz lekcje z Jaxonem.
W szybkim tempie podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki , gdzie zmyłam z siebie cały wczorajszy brud po czym szybko z niej wyszłam. Zanim się ubrałam podłączyłam swój telefon do ładowarki. Byłam ciekawa czy Justin do mnie napisał czy może nie. Pomyślałam, że w czasie gdy on się włączy ja się ubiorę. Otworzyłam szafę poczym wyjęłam z niej kkrótkie sportowe spodenki i bokserke,a na to krótką bluzeczke spadającą z mojego ramienia. Nie zamierzałam dzisiaj nigdzie wychodzić właśnie dlatego wybrałam ten strój. Po wysuszeniu włosów ręcznikiem chwyciłam swój telefon, były tam 2 wiadomości od Justina:
"Świetnie się z tobą bawiłem. Słodkich snów, myszko :*"
"Będziesz miała coś przeciwko, jeśli przyjdę z Jaxonem na zajęcia?"
Odpisałam:
"Przepraszam, że nie odpisałam , ale padł mi telefon. Przyjedź , jeśli chcesz."
Po chwili odpisał:
"To do zobaczenia. Szykuj się na ciężką pracę :-) Dziś uczysz również mnie"
Nic nie odpisałam tylko poszłam na dół , aby w końcu coś zjeść. Dzisiaj postawiłam na lekką sałatke. Nie długo miały zacząć się zajęcia, więc nie chciałam się czuć ospale i ciężko. 15 minut po tym jak zjadłam zadzwonił dzwonek fo drzwi. Odrazu poszłam je otworzyć, stał za nimi Justin i Jaxon.
- Wejdzcie.- zaprosiłam gości do środka.
- To co Jaxon pokażemy dzisiaj twojemu bratu prawdziwy taniec?- zapytałam Jaxo.
- Tak
- Może chcecie coś do picia?
- Podziękujemy.- Jus puścił mi oczko.
Po chwili przyszła do mnie Ros, ale gdy zobaczyłaz rozmawiam zaczęła piszczeć.
- Justin! Co ty tu robisz?- rzuciła mu się w ramiona, nie dając mu przy tym odpowiedzieć.
- Boże! Justin Bieber jest w moim domu !
Co?! Pieprzony Justin Bieber ! Dlaczego ja go wcześniej nie poznałam. Niesamowicie śpiewa i tak samo wygląda. Dość często wyjeżdża i to wszystko wyjaśnia.
- Słucham?! Ty jesteś Justin Bieber? - zapytałam, a on z zakłopotaniem podrapał się po karku.
- Chyba tak.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Dopiero nie dawno zorientowałem się, że ty naprawdę niewiesz kim jestem.
- Jak mogłam być tak głupia?- zapytałam sama siebie, gdy nagle odezwała się Roxi.
- Ty znasz Justina i nic mi o tym nie mówisz.
- Sama nie wiedziałam- westchnęłam.
- To napewno- odpowiedziała sarkrastycznie
- Justin mógłbyś ze mną pójść do mojego pokoju?- zapytała tym razem jego.
- Pewnie.
Poszedł razem z nią do pokoju. Byłam na niego wściekłaza to, że nie powiedział mi kim jest, ale z drugiej strony jak ja mogłam być tak głupia i nie poznać faceta, którego kochają miliony nastolatek. Jak ja mam się teraz przy nim zachowywać, zwracać jak do kumpla czy jak do gwiazdy. Nie mam jasnego pojęcia. Zostałam sama z Jaxonem, któryjak zwykle niewie co ssię dzieje. Olałam to , że Justin poszedł z Roxi i odpuścił sobie mnie i Jaxona. Czego ja wymagam od "gwiazdy" . Zajęłam się małym, tym razem postanowiłam nauczyć go kilku izolacji. Napewno da radę, może ma 6 lat,ale wykonuje układy jakby był conajmniej 10 lat starszy. Godzinę później okazało się , że Jaxona bardzo boli brzuch . Położyłam go na łóżku, podając mu jakiś lek przeciwbólowy przeznaczonych dla małych dzieci. Niestety to nic nie dawało i mały w pewnym momencie zaczął skręcać się z bólu na łóżku. Musiałam zawołać Justina.
-Justin, chodź tu szybko!- krzyknęłam , aby mógł mnie usłyszeć. Po chwili był już u mnie w pokoju.
- Co się stało?- zapytał zdyszany po zbiegnięciu ze schodów.
- Jaxon ma silny napad bólu brzucha. Musimy z nim jechać do lekarza.
- Jasne, chodźmy.
Wziął małego na ręce, po czym wyszliśmy z domu. Justin usiadł za kierownicą, a ja trzymałam małego na rękach na tylnim siedzeniu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu odrazu pobiegliśmy do środka szpitala , gdzie natychmiast przyjęli go lekarze,a my musieliśmy zostać na zewnątrz. Justin wykonał telefon , po czym do mnie wrócił.
- Powiadomiłem już mamę. Zaraz powinna tu być.
- To dobrze. Nie martw się . Wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję. A co się tak naprawdę stało?- zapytał.
- Tańczyliśmy, a potem oglądaliśmy telewizję, mały nagle zaczął skręcać się z bólu. Dałam mu leki takie jak zawsze daje Jamesowi,ale to nie pomagało, więc zawołałam ciebie.
- Już dobrze. Wyjdzie z tego.- przytulił mnie,a ja znów poczułam się bezpiecznie w jego ramionach .
Po chwili z sali wyszedł lekarz.
- Czy jest pan kimś z rodziny?- zapytał.
- Tak,jestem bratem.
- Pański brat ma ostre zapalenie wyrostka. Musimy natychmiast operować. Zgadza się pan na to?
- Tak,jeśli to konieczne
Lekarz z powrotem wszedł na salę , na której był Jaxon , a ja miałam coraz większe wyrzuty sumienia. To była moja wina. Nie powinnam go tak przemęczać, ponieważ ma 6 lat,a nie 20, jeśli coś mu się stanie to sobie nie daruje.
Po chwili usłyszałam.
- Przestań!
- Co?!-zapytałam.
- Wiem co robisz , to nie twoja wina.
- Moja. To ze mną wtedy był.
- Bo ja go zostawiłem. Proszę myszko nie obwiniaj się, bo to naprawdę nie twoja wina.
- Sprobuje.-westchnęłam.
--------------------------------------------------
No to mamy następny!
Postanowiłam go dedykować dwum najwierniejszym czytelniczkom, które zostawiły jako jedyne po sobie ślad pod dwoma ostanimi rozdziałami.
Kocham was <3
Do następnego
Pozdrawiam xoxo
piątek, 7 sierpnia 2015
Rozdział 9
Źle się czułam jadąc na tą imprezę. Napewno nie będę tam pasowała. Wogóle niewiem czemu się zgodziłam najwyraźniej umie mnie podejść. Mam nadzieję , że chociaż trochę się z nimi dogadam.
~Justin~
Poszedłem do niej aby ją przeprosić, ona też to zrobiła. Wytłumaczyła mi dlaczego się tak zachowała, było mi jej strasznie żal. Zrozumiałem wtedy jak wrażliwą osobą jest. Pod jej codzienną skorupą zadziornej dziewczyny kryje się osoba , która jest nieszczęśliwa w swoim życiu. Nie dam jej już przez siebie płakać. Dziś się nią zaopiekuje i nie pozwolę, żeby dotknął jakikolwiek facet niż ja. W tym stroju wygląda naprawdę seksownie i kuszaco. Przerwałem swoje przemyślenia w chwili,kiedy podjechaliśmy pod dom mojego kumpla-Taylora. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi Amy. Chwyciłem jej dłoń i weszliśmy do budynku. Już od progu można było wyczuć odór alkoholu i przepoconych ludzi. Odrazu poszliśmy do barku po coś do picia , a już po chwili był koło nas nie kto inny jak Taylor.
- Siema stary dawno się nie widzieliśmy.
~Amy~
Po wejściu do budynku dołączył do nas znajomy Justina, który był bardzo przystojny. Był wysoki, miał ciemne włosy i niebieskie oczy.
- No siema stary! Dawno się nie widzieliśmy.- powiedział miły chłopak.
- Dopiero wróciłem , ciebie też miło widzieć.
- A kim jest ta piękna pani obok ciebie?- zapytał z uśmiechem.
- Właśnie Amy,to jest Taylor- mój kumpel.
- Miło mi cię poznać.- powiedziałam.
- Mi ciebie też, a teraz bawcie się dobrze,a ja idę sprawdzić czy mój dom nadal jest w całości.
- Spoko.
~Justin~
Wydaję mi się, że Taylor polubił Amy. Tak wogóle może zapytam kto jej nie lubi,będzie prościej. Ma cudowny charakter , który liczy się dla mnie najbardziej. Postanowiłem zaproponować jej drinka.
- Czego się napijesz?- zapytałem
- Co proponujesz?
- Zajmę się tym, a ty tu na mnie zaczekaj i za bardzo.
- Nie masz się o co martwic-usmiechneła się do mnie.
Poszedłem po drinki,a gdy wróciłem po chwili ona rozmawiała z jakimś kolesiem. Był obleśny, a we mnie coś zawrzało. Przemówiła przeze mnie zazdrość. Ta dziewczyna odurza mnie jak najgorszy narkotyk. Co?!- co ja pieprze , przecież to nie możliwe. Podszedłem do nich, podając jej drinka. Objąłem ją w pasie na co ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Sory stary, ale ona jest ze mną.- postanowiłem mieć Amy tylko dla siebie. Nieważne jak egoiztycznie to brzmi.
- Sory , nie miałem pojęcia.- odszedł.
Amy się do mnie usmiechnęła, co odwzajemniłem.
- No co?- zapytałem.
- Jesteś zazdrosny?
- Skądże! -broniłem się. - Chodźmy tańczyć.
Z powrotem chwyciłem jej dłoń, a ona w między czasie wypiła drinka i po chwili byliśmy na środku parkietu. Położyła swoje dłonie na mojej szyi, ja za to położyłem swoje dłonie na dolnej części jej pleców. Zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Aby czuć się świetnie z Amy,nie muszę pić żadnych drinków.
~Amy~
Byłam rozbawiona faktem jak Justin spławił tego biednego chłopaka. Chciał tylko porozmawiać, ale to było takie słodkie z jego strony, że powiedział że przyszłam tu z nim. A gdy zaczliśmy tańczyć to dopiero było niesamowite. Nasze ciała pasowały do siebie jak dwie połówki pomarańczy. Nie, koniec nie mogę tak myśleć, bo się zakocham,a on na pewno tego nie odwzajemni,a może jednak. Narazie do tego nie doszło,więc mogę być spokojna. Jedynie co zaczynam go coraz bardziej lubić,ale tylko dla tego, że uczę jego brata. Chyba za dużo myślę, narazie chce się cieszyć jego cudownym dotykiem. Po chwili muzyka ucichła, a my nadal tańczyliśmy. Dopóki do mikrofonu nie podszedł Taylor oznajmiajac, że rozpoczyna się karaoke. Niestety uważam , że nje umiem śpiewać, więc postanowiłam to sobie odpuścić. Za to na scenę został wezwany Justin. Byłam ciekawa jak on śpiewa to może was zdziwi, ale lubie słuchać śpiewających mężczyzn. Nie mówiłam tego wcześniej, ale Austin też nieźle śpiewa. Nie raz śpiewał mi przed snem.
~Justin~
Gdy Taylor zaprosił mnie na scenę myślałem , że go zabije. Miałem odpoczywać w towarzystwie Amy, a nie śpiewać. Kocham to robić, ale moje struny głosowe czasami mają dość, a szczególnie po tak długiej trasie. Postanowiłem zaśpiewać tylko jedną piosenkę dedykowana Amy. Czasami zastanawiam się, czy ona wogóle wie kim jestem bo zachowuje się zupełnie normalnie. Jeśli nie wie to chce żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Widzę po jej zachowaniu , że ma gdzieś moje pieniądze. Spotkałem na swojej drodze wiele dziewczyn, które chciały mnie tylko wykorzystać, lecz w porę to zauważyłem. Nie chętnie puściłem dłoń Amy aby mogła usiąść, sam poszedłem na scenę. Zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki piosenki mojego ulubionego rapera Drake'a. Cały czas patrzyłem na Amy, która miała łzy w oczach. Uwielbiam sprawić, że gdy śpiewam inni się wzruszają. Po 4 minutach wróciłem do niej. Znów zaczęliśmy tańczyć, ale zanim tonastąpiło, Amy mocno się we mnie wtuliła , dziękując za tą piosenkę.
~Amy~
Jeszcze nikt dla mnie tak nie śpiewał jak zrobił to Justin. To było niesamowite przeżycie. Po chwili do mnie wrócił, a ja odrazu go przytuliłam, aby mu podziękować. On oczywiście odwzajemnił i znów zaczęliśmy tańczyć. W pewnym momencie on mnie o coś zapytał, a ja spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Pojawił się w nich ten niesamowity błysk. Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej tak,że czułam jego oddech na swoich ustach, później już tylko musnał je swoimi ustami. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Po chwili odsunął się na moment, ale tym razem ja ponownie dotknęłam jego miękkich warg.
--------------------------------------------
Mamy kolejny rozdział! Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest i będzie mi towarzyszyć do końca. Kocham was <3
Do następnego :-)
Pozdrawiam xoxo
czwartek, 23 lipca 2015
Rozdział 8:
~Amy~
- Amy poczekaj ! - usłyszałam za sobą. Byłam na niego tak wściekła za to, że na początku olał mnie i Jaxona dla tej kelnerki, potem bawił się swoim telefonem, a na końcu chciał za mnie płacić jakbym sama nie mogła tego zrobić. Wiem , że jestem trochę zbyt przewrażliwiona na tym punkcie i przesadzam, ale poznałam już zbyt wiele ludzi, którzy byli dla mnie wredni, albo wręcz przeciwnie byli zbyt mili tylko z powodu mojej sytuacji materialnej. To naprawdę doprowadza mnie do szału. Rozumiem Justina może chciał być miły, ale to dla mnie zabrzmiało inaczej. Może nie mam kasy jak lodu, w przeciwieństwie do niego, ale mam swój honor. Nagle podbiegł do mnie i chwycił mnie w pasie.
- Jeśli ze nie porozmawiasz to cię nie puszczę. - powiedział
- Daj mi spokój! Chce wrócić do domu i odpocząć, a ty mi w tym przeszkadzasz.
- Posłuchaj mnie....- znów mu przerwałam
- To ty mnie posłuchaj i mnie puść. To, że nie mam tyle kasy co ty, to nie dla mnie nie znaczy, a jeśli uważasz inaczej to nie mamy o czym rozmawiać. - prawie krzyczałam
- Nie o to mi chodziło.
- A niby o co?! Dobra nieważne , chce wrócić do domu.
~Justin~
Nie wiedziałem co mam zrobić. Postanowiłem puścić ją do domu, żeby ochonęła, a później do niej pojadę. Muszę tylko odwieść Jaxona do domu. Poszła przed siebie nawet się nie odwracając. Wróciłem do samochodu, ogarnęła mnie dziwna pustka . Nigdy nie czułem czegoś takiego. Zawiózłem go do domu po czym kupiłem czerwoną różę i wróciłem do mieszkania Amy.
~Amy~
Po powrocie do domu musiałam się odprężyć, a pozwalał mi na to tylko taniec. Tańczyłam, tańczyłam, aby wyrazić w nim wszystkie negatywne emocje. Gdy miałam iść pod prysznic, usłyszałam pukanie do drzwi. Moja mama zawołała mnie mówiąc ,że to ktoś do mnie. Podeszłam bliżej, a stał w nich Justin.
- Co tu robisz? - zapytałam
- Chce porozmawiać.
Nie chcąc robić scen przy mamie, więc postanowiłam wysłuchać tego co ma do powiedzenia.
- Chodź do mojego pokoju.
Posłusznie poszedł za mną.
- Slucham? - powiedziałam chłodno, kiedy znajdowaliśmy się w środku.
- Proszę to dla ciebie. - podał mi róże.
- Dzięki, i co dalej?
- Amy, ja nie chciałem, żeby to źle zabrzmiało. Chciałem jedynie zapłacić. Nie wiedziałem ,że to cię to tak rozłości.
- Zrozumiałam to inaczej.
Usiadłam na łóżku, a on podszedł do mnie i zajął miejsce obok.
- Amy, ja naprawdę nie chciałem.
- Justin to nie chodzi o to , że ty coś zrobiłeś nie tak. Ja po prostu nie nawidze jak ludzie patrzą na mnie i szepczą słówka, bo nie mam aż tyle kasy co oni.
- Rozumiem
- Justin ty nigdy nie zrozumiesz mojego życia. Jak to jest zastanawiać się czy starczy ci pieniędzy do końca miesiąca. - po moich policzkach spłynęła pojedyńcza łza . - Wszyscy oceniają mnie tylko po tym gdzie mieszkam i ile mam pieniędzy, dlatego tak zareagowałam.
- Przepraszam nie chciałem, żeby tak wyszło. Pomyślałem tylko ,że mógłbym postawić Ci te lody chociażby za to, że uczysz mojego brata tańca.
- W porządku. Ja też przesądziłam . Za ostro zareagowałam i też powinnam cię przeprosić.
- Nie masz za co. - przyznał .
Przytulił mnie i to było to czego potrzebowałam w tej chwili . Wsparcia. W jednej chwili jestem na niego wściekła, a zaraz znów wszystko jest ok.
- Amy wiem, że to może nie odpowiednia pora, ale czy chciałabyś pójść ze mną na imprezę do moich znajomych? - zapytał.
- Justin ja niewiem. Nie nadaje się tam . Będzie tam pełno bogatych dzieciaków, a ja taka nie jestem i nie chce nikogo udawać.
- Nie musisz się o nic martwić . Oni wszyscy nie są bogaci, są normalnymi ludźmi. Napewno ich polubisz.-zapewnił.
- Naprawdę niewiem Justin . Nie chce być piątym kołem u wozu.
- Nie będziesz ,obiecuje
- No dobrze, ale musisz tu na mnie poczekać ,idę wziąźć prysznic . Czuj się jak u siebie.
- Okej.- przytaknął beztrosko, rozglądając się po moim pokoju. Wyszłam na korytarz , kierując się do łazienki. Zdjełam ubrania i weszłam do kabiny. Jak zwykle umyłam całe swoje ciało. Gdy skończyłam owinełam je recznikiem. Zorientowałam się ,że zapomniałam ubrań . Jak zwykle mam pecha. Wyszlam z łazienki i weszłam do pokoju . Myślałam, że spale się ze wstydu.
- Przepraszam za swój strój, ale niestety nie wzięłam ciuchów. - powiedzialam zakłopotana.
- Nic nie szkodzi. Jak dla mnie możesz iść tak. - uśmiechnął się zadziornie.
- Chyba sobie żartujesz, a teraz się odwróć bo chce się ubrać.
- Chciałbym popatrzeć- powiedział z tym swoim uśmiechem .
Rzuciłam w niego poduszką.
- Dobra, dobra już się odwracam.
Odwrócił głowę, a ja ubrałam jedną z niewielu sukienek i buty na obcasie. Nigdy nie chodze w sukienkach,ale dziś będzie wyjątek . Gdy byłam w trakcie czesania swoich włosów zauważyłam, że Justin cały czas widział mnie w lustrze.
- Justin!
- No co? Nie mogłem się powstrzymać.
- Dobra. Jeszcze chwila i jestem gotowa. - zapewniłam.
- Ok. Mogę poczekać. Wyglądasz naprawdę seksownie w tej sukience.
- Dzięki, ale nadal nie jestem pewna czy powinnam tam iść.
- Powinnaś. Idź się przygotować. Czas mija. - postukał palcem w szkło swojego złotego zegarka.
Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia. Wyszliśmy z mojego pokoju, odrazu kierując się do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych krzyknełam mamie tylko "Wychodze , nie czekajcie na mnie" po czym wyszłam. Ponownie wsiadłam do białej BM'ki. Wyjechaliśmy na obrzeża miasta aż w końcu zatrzymalismy się przy jednym z domów.
---------------------------------------------------
Jest! Udało mi się na czas dodać rozdział . Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i że pomimo moich wcześniejszych spóźnień nadal jesteście ze mną dziękuję Kocham was <3 Co myślicie o zachowaniu Amy?
Do następnego
Pozdrawiam xoxo
środa, 24 czerwca 2015
Rozdział 7:
Poszłam na górę tylko po telefon , ale również sie przebrałam, a gdy wróciłam oni już na mnie czekali. Chwyciłam klucze i wyszliśmy z mojego domu. Przed samym wejściem stało nowiusieńkie białe BMW. Jego lakier połyskiwał w słońcu, a szyby były przyciemniane. Prezentował się wprost idealnie, tylko jakoś nie pasuje mi on do faceta takiego jak Justin, który z tyloma tatuażami przypomina bad boya. Zawsze marzyłam o takim samochodzie.
- Mi też się podoba.- powiedział
~Justin~
- Mi też się podoba. -powiedziałem gdy zobaczyłem minę Amy na widok mojego "cacka". Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje. Potrafi być zarazem zadziorna i niezwykle opiekuńcza. Po chwili zakłopotana odpowiedziała.
- Co? - mrugnęła powiekami skupiając się na mojej twarzy.
- Widzę, że podoba ci się mój samochód
- Nie prawda- zaprzeczyła szybko- no może troszkę - przyznała po chwili, unosząc nieśmiało kąciki swoich malinowych ust.
Uśmiechnąłem się do niej zadziornie.
- Wsiadaj. - zanim to powiedziałem, otworzyłem jej drzwi. Wsiadła do samochodu ,a ja juz po chwili do niej dołączyłem. Pojechalismy do lodziarni w samym centrum miasta. Nie byłem pewny, czy Amy będzie miała na to pieniądze . Nie chce jej urazić, wiec mam mam pewien pomysł . Weszlismy do środka klimatyzowanego pomieszczenia . We trójkę poszlismy zając miejsce przy stoliku. Juz sekundę później byla przy nas kelnerka i najwidoczniej mnie poznała ,bo niemal śliniła się do mnie. Szczerze nigdy nie przywiązywałem do tego większej wagi. Zamówiliśmy lody; ja czekoladowo-śmietankowe z sosem czekoladowym, Jaxon o smaku gumy balonowej, a Amy śmietankowe z sosem karmelowa. Po chwili kelnerka odeszła z naszym zamówieniem.
~Amy~
Weszlismy do tej łodziarni i wszystko bylo okej , ale zachowanie tej kelnerki mnie nieco irytowalo. Rozumiem, ze Justin jest gorący. CO ?!- skarcilam sie w myślach. Co ten chłopak stara sie ze mna zrobic?!
Niewiele czasu potem nasza "ulubiona" kelnerka wróciła z naszym zamowieniem. Podając lody Justinowi jej cycki omal nie wylaly sie ze stanika. W tym czasie, gdy oni zajmowali się sobą nawzajem, ja postanowiłam zająć się Jaxonem, który obserwowal całą sytuację. Zaczęłam z nim rozmawiać zupełnie olewajac sobie jego brata patrzącego na cycki tej kobiety. Mały pobrudzil buzie wraz z niewielka kropelka na nosie. Chciałam ją wytrzec lecz on był sprytniejszy i to wykorzystal robiąc mi plamę na nosie . Zachichotalam na samą myśl tego jak teraz wyglądam. Nagle poczulam na sobie wzrok Justina. Jego usta były wygięte w uśmiechu. Po chwili zorientowałam się , że nie ma już koło nas tej cholernej kelnerki.
- Z czego się śmiejesz?- zapytalam
- Z ciebie.
- Fajnie , że jestem śmieszna-odpowiedziałam sarkastycznie.
Nic nie odpowiedzial tylko pochylil się w moją stronę, po czym wytarł mój nos, o którym zapomniałam, chusteczką. Przy tym cały czas patrząc mi w oczy. Na dole kręgosłupa przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Natychmiast przerwałam tą chwile. Pomyślałam, że Jaxonowi wystarczy widoków jak na dzisiaj.
- Zjedzmy te lody bo się topią- powiedzialam
~Justin~
To co wydarzyło się chwile temu było niesamowite. Przerwała tą chwilę może dlatego, że był z nami Jaxon, ale on widział już wiele sytuacji z moimi byłymi dziewczynami, a Amy przecież nią nie jest. Jest słodka , ale to nie ma sensu się udać ,ale właśnie ta słodkosć i niewinnoś mnie do niej ciągnie . Miałam wrażenie ,że Amy była zła na tą kobietę, która myślała ,że się z nią umówie jeśli pokaże mi do połowy odsłonięte piersi . Kilka razy na nie zerknąłem , ale żaden facet by nie mógł się oprzeć temu widokowi. Po chwili mój telefon zawibrował co oznaczalo, że dostałem SMS 'a . Nadawca był nie kto inny jak Taylor.
"Siema stary ! Dzisiaj jest impreza dla twoich mnie sławnych kumpli. Zbieraj dupe i tu przyjeżdżaj . "
Odpisalem:
"Jasne ,że przyjde! Mam już dosyć tych drogich imprez. Chętnie się przyłącze."
Odpisal:
"Bądź u mnie o 21. Możesz wziąść ze sobą jakąś laskę."
Odpisałem:
"Mam jedną na oku, ale jest moja. "
Odpisal:
"Spoko . Do później "
Schowalam telefon z powrotem do kieszeni. Zorientowałem się, że Jaxon i Amy zjedli już swoje lody , a moje całkowicie się rozpuscily. Postanowiłem zapłacić.
- Smakowalo wam? - zapytałem
- Tak- odpowiedzieli zgodnie
- Zaraz wychodzimy, tylko zapłace.
- Idę z tobą. -powiedziała Amy
- Ja stawiam. - oznajmiłem
- Justin sama chce to zrobić.
- Mówię, że ja stawiam.
- Wiem, że chodzi o to, gdzie mieszkam, ale stać mnie na lody .
- Nie miałem tego na myśli- nie dokończyłem, bo mi przerwała.
- Nie ważne.
Zapłaciła za siebie oraz Jaxona i wyszła z nim za rękę na zewnątrz. Wiedziałem, że coś schrzanie. Faktycznie mogła mnie źle odczytać moje intencje. Mam nadzieję , że nie obrazi się na mnie za to. Gdy płaciłem zauważyłem, że Jaxo wraca do mnie z powrotem ,ale nie ma z nim Amy.
- Jaxon,gdzie jest Amy? -zapytalam
- Powiedziała , że musi wracać do domu.
- Chodź- złapałem brata za rękę - ... pójdę z nią pogadac ,a ty poczekasz w samochodzie.
- Okej.
Otworzyłem małemu samochód Jaxonowi, a sam pobiegłem,aby znaleźć Amy. Była całkiem nie daleko. Miała zamknięte oczyi widać było, że była nie źle wkurzona. Podszedłem do niej, ale gdy zobaczyla, że to ja znów ruszyła przed siebie. Była tak zła, że balem się zacząć.
- Amy, zaczekaj ...
--------------------------------
Przepraszam kolejny raz was zawiodłam, ale mam pewne problemy dlatego rozdziały mogą się pojawiać nie w terminie . Jeszcze raz przepraszam :-( Kocham was <3
Do następnego xoxo
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Rozdział 6
Nadszedł kolejny długi dzień. Bardzie się cieszę, bo Jaxon przychodzi do mnie regularnie dzięki czemu mam pieniądze, by pomóc mamie. Ostatio dsięki temu James był na wymarzonej wycieczce do Disney Landu. To świetnie uczucie widzieć uśmiechniętą twarz dziecka.
Na ostatniej lekcji Jaxon opowiadał mi o tym, jak Justin, widząc jego nabyte umiejętności, powiedział, że jest z niego dumny.
Juestin jest w domu od ponad 1,5 tygodnia. Nie widziałam go od tego momentu w parku. Mam nadzieję, że nie jest na mnie zły za ten układ.
Aby za dużo nie myśleć, podniosłam się z łóżka, po czym poszłam pod prysznic. Moje ciało było spragnione gorącej, a zarazem relakcującej wody.
Nałożyłam na gąbkę swój ulubiony żel pod prysznic i umyłam nim całe ciało. W pewniej chwili w mojej głowie pojawił się Justin. To było niemożliwe ! Myśli o nim przychodzą do mojej głowy same i w najmniej odpowiednich momentach.
Spłukałam swoje ciało, a po umyciu włosów zakręciłam wodę. Otworzyłam drzwi kabiny i owinęłam ciało miękkim ręcznikiem. Rozczesałam włosy, po czym wyszłam z łazienki. Związałam włosy w wysokiego i niechlujnego koka. Podeszłam do szafy, wyciągając z niej koszulkę z napisem „Kiss me” i do tegho czarne legginsy. Całość dopełniały trampki za kostkę.
Akurat gdy wychodzilam z pokoju, usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otowrzyć. Stał za nimi mały Jaxon z Jeremy'm.
-Witam, Amy.
-Dzień Dobry ! Wyjeżdzam Jaxon.
Mały wszedł od środka.
-Dzisiaj mogę się spóźnić. Mam masę pracy.
-W porządku- przytaknęłam. -Zrobimy sobie z Jaxon'em dodatkową lekcję.
-Dziękuję, Amy. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Zamknęłam drzwi, idąc w stronę kuchni.
-Jaxon, robię śniadanie. Chcesz może coś zjeść?
-A masz cuckycrisps ?
-Jasne, siadaj, zaraz Ci podam.
Przygotowałam mleko, zalewając nim płatki. Mały cały czas mi się przyglądał.
Po tym jak podałam mu miseczkę, zrobiłam sobie kanapki z serem żółtym i sałatą, a kubek napełnilam parzoną zieloną herbatą, którą z samego rana przygotowała mama,.
Chwilę potem zjedliśmy wszysko, śmiejąc się głośno.
Wiedziała, że od razu po jedzeniu nie można tańczyć, więc zaproponowałam wymyślenie kroków do nowej choreografii. Oczywiście na początku na kartce. Jaxon chętnie się zgodził.
Po 30 minutach siedzenia i myślenia razem wymyśliliśmy kroki i dobraliśmy odpowiednią muzykę. Postanowila to przećwiczyć.
Tak mijały nam następne godziny. Nasza dwójka zawsze spędzała miło czas.
~Justin~
Od jakiegoś czasu mój ojciec coraz mniej przebywa w domu. Mówi, że ma dużo pracy chociaż ciężko jest mi w to uwierzyć. Postanowiłem o tym nie myśleć.
Drugie miejsce w mojej głowie zajmuje Amy. Nie odzywaliśmy się do siebie od ostatniego spotkania. Chciałbym się z nią zobaczyć bez Jaxon'a.CHWILA ! „Chyba mam pomysł”- pochwaliłem się w myślach. Najpierw pojadę po Jax'a do jej domu. Może uda mi się rzucić okiem na ich pracę, którą wykonują na tych lekcjach. Któregoś dnia Jaxon pokazał mi to, co umie. Ta dziewczyna nauczyła go niemalże wszystkiego. Chyba umie czynić cuda.
Wyszedłem spod prysznica, wybrałem czarne bokserki z mojej ulubionej kolekcji Calvina Klein'a, do tego luźne spordnie i dłuższą koszulkę. Schodząc na dół, wypiłem świeżo parzoną kawę i zerknąłem na zegar, który wskazywał godzinę 15. Za chwilę zajęcia miały się skończyć.
Chwyciłem do ręki kluczyki do swojego BMW i wyszedłem na zewnątrz. Było dosyć ciepło.
Wsiadłem do swojego auta, po czym włączyłem się do ruchu.
Po 15 minutach byłem na miejscu. Zaparkowałem a wolnym miejscu, po cxym zgasiłem silnik i ruszyłem do budynku. Usłyszałem głośną muzykę ze środka, więc domyśliłem się, że lekcja jeszcze trwa.
Zapukałem, ale nikt mi nie otwierał, więc sam to zrobiłem - po cichu wszedłem do środka. Od razu zauważyłem ich tańczących w salonie. Dziewczyna była świetna, a Jaxon uczył się od niej. Do tego miała na sobie te legginsy, które idelanie opinały jej zgrabne nogi. Możecie nazywać mnie typowym facetem, ale to jest anioł nie kobieta.
Po chwili muzyka ucichła, a Amy zabrała głos.
~AMY~
Byłam zdziwiona faktem, że on tam stał, w progu mojego salonu, i wpatrywał się we mnie. Wyglądał na zamyślonego. Postanowiłam go zapytać, czemu tak na mnie patrzy.
-Co tu robisz ?
-Ja ... Um, stoję- wypalił ze zdziwnieniem. - Przepraszam, pukałem, ale nie otwierałaś, więc wszedłem. Mam nadziej3, że Wam nie przeszkodziłem ?
Jego twarz zrobiła się lekko różowa.
-W gruncie rzeczy, już skończyliśmy.
-To dobrze. Jesteś świetna i tak samo to wygląda, gdy się na ciebie patrzy.
-Dziękuję. Twój tata nie mówił, że to ty odbierzesz Jaxon'a.
-Bo on nie wie. Ostatnio dużo pracuje, więc chciałem go wyręczyć.
-Fajnie z twojej strony.
Dziwne było to, że mały Jaxon nie odezwał się ani razu. Podczas całej rozmowy tylko się nam przypatrywał. To było naprawdę podjerzane. Zwykle gadal cały czas. Może to była jakaś zmowa braterska albo popadam w paranoję.
Po chwili Justin zaczął mówić:
-Jaxon, ubierz buty. Będziemy się zbierać.
-Już ?
-Tak.
-Ale pójdziemy na lody ?
-Owszem.
-Z Amy ?
-Jeśli chce.
-Amy, chcesz iść z nami ?
-No ... nie wiem.
Tym razem Justin zabrał głos:
-Nie daj się prosić.
-Dobrze.
-----_----------------------------------------------------
Za nami kolejny rozdział <3 Przepraszam za spóźnienie , postaram sie tego wiecej nie robić . Do następnego :*
piątek, 5 czerwca 2015
Rozdział 5
~~AMY~~
Obudziło mnie skakanie po łóżku co znaczyło,że Jaxon się obudził i oczywiście dołączył do niego James.
-Chłopcy,wstaliście już?-zapytałam sennie, poprawiając poduszkę.
-Tak Amy. Jesteśmy głodni!
-Dobra, idźcie do salonu, a ja się ubiorę i przyjdę do was.
-Dobrze.
Wyszli razem z pokoju, a ja ubrałam ciemne rurki i koszulkę z krótkim rekawem. Prysznic wzięłam wczoraj,więc dzisiaj mogłam sobie odpuścić. Włożyłam do kieszeni nowy telefon- Sony Experia, po czym poszłam po ubrania Jaxona. Zeszłam do chłopców,którzy grzecznieoglądali ,,Króla Lwa".
-Jaxon,co byś chciał na śniadanie?
-Płatki z wilczkiem.
-Cucky Crisps?
-Tak.
-Szorujcie się ubrać,a ja przygotuję wam śniadanie.
-W porządku-odkrzyknęli i pobiegli do pokoju na górze. Ja w tym czasie zagotowałam mleko i zalałam nim płatki. Nawet nie zauważyłam gdy chłopcy znów pojawili się w kuchni.Wspólnie zaczęliśmy jeść śniadanie.
~~JUSTIN~~
Obudziłem się rano, wreszcie we własnym łóżku. Wziąłem prysznic i ubrałem swoje ulubione spodnie luźne w kroku, koszulkę z dekoltem w serek i wyszedłem ze swojego pokoju. Zjadłem moje ulubione płatki kukurydziane. Po chwili dołaczył do mnie mój tata.
-Cześć tato.-przywitałem się, nie ukrywając,że jestem na niego zły za wydarzenia poprzedniego wieczoru.
-Cześć.
-Tato, podasz mi adres gdzie jest Jaxon? Chcę po niego pojechać,a przy tym dać wam więcej prywatności..-oznajmiłem
-Nie musisz...
-Za to ja chcę pobyć z małym jak brat z bratem.-oświadczyłem pewnym głosem.
-Dobra,niech ci będzie. To jest na...
-Dzięki.
Zdziwiło mnie to,że ojciec pozwolił Jaxonowi tam chodzić. Może wam się wydawać,że jestem płytki,ale po prostu boję się o jego bezpieczenstwo. Nigdy nie wiadomo,co wydarzy się w tej dzielnicy. Chwyciłem kluczyki do swojego BMW i wyszedłem z domu. Wyjechałem na ulicę mojego miasta. Dużo się tu nie zmieniło od ostatniego razu,gdy tędy jechałem. Wjechałem do dzielnicy,którą wskazał mi ojciec. Zaparkowałem samochód sprawdzając czy jest dokładnie zamknięty. Zapukałem do wskazanych drzwi. Otworzyła mi piękna brunetka.
-Cześć...
~~AMY~~
-Cześć. Czy my się znamy?-zapytała.
-Jeszcze nie. Jestem Justin. Brat Jaxona-przedstawiłem się.
-A ja jestem Amy. Dużo o tobie słyszałam od twojego brata. Wejdź-zaprosiła mnie do środka.
Skorzystał z zaproszenia, a ja zawołałam Jaxona.
-Jaxon! Ktoś do ciebie!
Po chwili przyszedł do mnie i wskoczył na ręce do Justina. Brat Jaxona był niezwykle przystojny i do tego miał tatuaże,które wyglądały bardzo seksownie. Oboje byli bardzo do siebie podobni. Ich mama musi strasznie ich kochać,no bo jak można nie kochać takich słodziaków.
-Amy,poznałaś już Justina?
-Tak.
-Justin,to właśnie Amy uczy mnie tańczyć tak jak ty.
-Pokażesz mi później,a teraz chodż młody,zabieram cię na przejażdżkę.
-A Amy może jechać z nami?
-Niestety nie. Muszę zostać z Jamesem. Może innym razem.-zaproponowałam.
-Szkoda.
-Widzimy się we wtorek na zajęciach,dobrze?
-Dobrze.
Przytulił mnie mocno, po czym zaczął ubierać buty,a ja postanowiłam o czymś powiedzieć Justinowi.
-Twój brat bardzo za tobą tęsknił.
-Wiem. A teraz do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-pożegnałam się.
Po tym wyszli uśmiechając się do siebie. Justin wydawał się niesamowity,ale niestety. To nie moje sfery.
~~JUSTIN~~
Wyszedłem z domu Amy. Nie spodziewałem się jej akurat takiej. Była ode mnie dużo niższa, miała długie,lśniące włosy i piękne,zielone oczy. Już nie wspomnę o jej idealnej sylwetce. Może była biedna,ale za to bardzo śliczna.
Na początku zabrałem Jaxona do centrum handlowego. Od dawna prosił mnie o nowe słuchawki do jakiejś tam jego ,,zabawki''. Tak,wiem miał dopiero sześć lat, ale bardzo interesował się muzyką, a ja nie mogłem mu tego zabronić. Zjedliśmy lody i pojechaliśmy do parku. Tam właśnie zobaczyłem JĄ ze swoimi przyjaciółmi. Chyba mnie nie zauważyła,bo nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Jakiś chłopak ją przytulał. Zachowywał się zupełnie,jakby byli razem. Może i tak jest. Dziwne,żeby taka dziewczyna była sama. Pójdę z Jaxonem na następną lekcję. Jestem ciekawy jej umiejętności. Pomyślałem,że lepiej będzie pójść z Jaxonem do wesołego miasteczka.
~~AMY~~
Po wyjściu Justina nie mogłam się na niczym skupić i to nie była moja wina. Lily zadzwoniła do mnie,żebyśmy całą paczką poszli do parku jak zawsze. Na początku brakowało tylko nas, a potem byliśmy już wszyscy. Austin przytulił mnie na przywitanie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Jaxona z Justinem,ale szli do wesolego miasteczka,więc postanowiłam im nie przeszkadzać. Zaczęłam się zastanawiać, czym on się zajmuje,bo jakoś nigdy o to nie pytałam. Wiem tylko tyle,że wyjeżdża co jakiś czas na 2-3 miesiące, czasami zdarza się na dłużej. Jaxon strasznie tęskni i dużo mi o nim opowiada. Często dostaje od niego prezenty i chyba to lubi. Widać,że się kochają i bardzo dużo dla siebie znaczą. Moi kumple przerwali moje przemyślenia mówiąc,że zmieniają miejscówkę.
Witajcie znowu :) Kolejny rozdział za nami,mam nadzieję,że Wam się spodoba. Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie mojego opowiadania i za wszystkie miłe komentarze. To bardzo motywuje do dalszej pracy i wywołuje przyjemny uśmiech na mojej twarzy. Jesteśmy już prawie w połowie długiego weekendu,mam nadzieję,że spędzacie czas aktywnie i nie nudzicie się w domach :)
Rozdział przepisała dla mnie koleżanka,dlatego wybaczcie wszelakie literówki i interpunkcyjne potknięcia. Ja chwilowo męczę się z brakiem internetu,ale mam nadzieję,że to sytuacja przejściowa. Kolejnego rozdziału możecie spodziewać się w piątek-19 czerwca.
Życzę Wszystkim Udanego Weekendu ;3 :)
Do następnego :*
czwartek, 21 maja 2015
Rozdział 4
Obudziłam się rano, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka swojego telefonu. Był to Jeremy, który chciał mnie poinformować,że Jaxon zostanie dziś u mnie dłużej, bo on ma mnóstwo pracy. Ucieszyłam się na samą myśl,że spędzę z chłopcem więcej czasu. Przez ostatni tydzień spotykałam się z nim bardzo często. To świetny dzieciak, bardzo się polubiliśmy. Nie raz byliśmy razem na lodach, czy pizzy. Mój brat też bardzo go polubił. We trójkę świetnie spędzamy razem czas. Jaxon dużo opowiadał mi o swoim bracie, i o tym, jak bardzo go kocha. To było wzruszające.
~~Justin~~
Jestem już w drodze do domu. Nie mogę się już doczekać. Mam prezenty dla wszystkich. Moje struny głosowe zdecydowanie muszą odpocząć i się zregenerować. Muszę pić zielony koktail nazywany przeze mnie ,,sikami dinozaura". Jego zapach jest okropny,a smak jeszcze gorszy. Nikt z mojej rodziny nie wie,że dzisiaj wracam, chcę im zrobić niespodziankę.
~~Amy~~
Jaxon właśnie do mnie przyszedł i od razu chciał tańczyć. W ciągu tygodnia nauczył się dwóch układów. Moje relacje z siostrą się nie polepszyły. Zostawiłam chłopca na dole a sama poszłam po swój sprzęt. Będąc w pokoju usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę
-Mogę?- zapytała Roxi
-Jasne,zapraszam-weszła do środka.
-Chciałam pogadać z tobą o tej bluzce...
-Mówiłam ci,że jej nie wzięłam.
-Teraz już wiem. To Maggie ją zabrała.
-Przykro mi
-A najgorsze jest to,że udawała,że ją pożyczyła.
-Rozumiem.
-Chcę cię przeprosić,tylko nie myśl,że między nami wszystko OK. Ja tylko umiem przyznać się do błędu.
-Wybaczam,a teraz muszę cię przeprosić, bo Jaxon czeka na dole.
-OK. To narazie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie z faktu przeprosin mojej siostry. Dalej nie mogę w to uwierzyć. Muszę jednak szybko wrócić do rzeczywistości. Pobiegłam do Jaxona. Tańczyliśmy ponad dwie godziny. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem! Nauczył się kolejnej choreografii. Jedyne co mnie zdziwiło to to,że nadal nie było Jeremy`ego, a Jaxon był coraz bardziej zmęczony. Oglądaliśmy jakąś bajkę,gdy mały zasnął na moich kolanach. Zbytnio nie chciałam go budzić,więc zadzwoniłam do jego taty.
-Halo?
-Dzień Dobry, tutaj Amy. Chciałam zapytać, czy Jaxon może zostać u mnie na noc?
-Oj, nie wiem czy to najlepszy pomysł...Nie ma ze sobą żadnych rzeczy, piżamy,szczoteczki...
-To nic nie szkodzi. Mam młodszego brata,więc mam wszystko co potrzebne.
-No nie wiem...
-Proszę pana. Jaxon zasnął,był strasznie zmęczony i nie chcę go budzić.
-No dobrze, ale rano po niego przyjadę.
-W porządku. Nic mu nie zrobię, wiem,że nie do końca mi pan ufa i doskonale to rozumiem.
-Dziękuję i wierzę.
-Do zobaczenia jutro!
-Pa!
Po rozmowie wzięłam Jaxona na ręce i przebrałam w piżamę James`a, poczym z powrotem zasnął w moim łóżku. Spał tak spokojnie i słodko. Zgasiłam światło i poszłam do salonu. Była w nim moja mama,która musiała wrócić gdy kładłam małego. Usiadłam obok niej i po prostu zaczęłam z nią rozmawiać. Kochałam to robić, chociaż nie było na to tak dużo czasu.
~~Justin~~
Podjechałem pod dom. Nie zauważyłem samochodu co oznaczało,że tata jest jeszcze w pracy. Razem z mamą szybko opuściliśmy autokar,aby otworzyć dom. Gdy tam weszliśmy poczułem zapach prawdziwego domu,tylko,że pustego. Wykręciłem numer do taty,aby podstępem dowiedzieć się kiedy będzie w domu. Odebrał dokładnie po piątym sygnale.
-Justin?
-Tak. Co tam słychać tato?
-Jestem jeszcze w pracy,Jaxon śpi dzisiaj u Amy. A co tam u ciebie?
-Jestem strasznie zmęczony. Nie mogę się doczekać,aż będę w domu. A czemu Jaxon tam śpi?
-Strasznie się polubili, a pozatym zasnął i nie chciałem go budzić późno w nocy.
-Rozumiem. Do której musisz pracować?
-Nie wiem. Może za godzinę uda mi się wrócić do domu.
-Strasznie długo dzisiaj tam siedzisz.
-Nie mam wyjścia. A ty już po koncercie...?
-Tak,jestem padnięty.
-Widzę,że fanki cię strasznie zmęczyły!
-Można to tak nazwać-obydwaj roześmieliśmy się na moje słowa-Ale i tak wszystkie je kocham.
-Ja też.
-Dobrze tato. Wracaj do domu i odpoczywaj.
-A ty kiedy wracasz?
-Nie mam pojęcia tato. Mam coraz więcej propozycji co do koncertów,ale postaram wyrwać się jak najszybciej.
-Nie mogę się doczekać. Pa
-Pa
Powiedziałem o wszystkim mamie, a ta postanowiła zrobić mu niespodziankę. Ja się do niej przyłączyłem. Pogasiliśmy światła, a torby schowałem w moim pokoju. Pół godziny później zauważyliśmy podjeżdżający samochód. To był tata. Niestety, nie był sam. Wysiadła z nim jakaś plastikowa lala. Ale i tak postanowiłem dokończyć swoją niespodziankę. Usiedliśmy w kuchni i czekaliśmy, aż tata wejdzie do środka. Zaświecił światło, a gdy nas zobaczył, był bardzo zaskoczony.
-Justin! Patty! Co wy tu robicie?
-Stoimy. Jak na razie...
-Mieliście przyjechać w innym terminie...
-Myśleliśmy,że się ucieszysz.
-Cieszę się, tylko mnie zaskoczyliście!
-A kim jest ta pani?
-To moja asystentka, Miranda. Mieliśmy kończyć mój projekt.
-Chyba go dzisiaj nie dokończycie...
-Wiem. Miranda,porozmawiamy w pracy.
-Do zobaczenia. Wyszła z domu. Było to nie co dziwne zachowanie.Postanowiłem zostawić rodziców samych, a sam pójść do mojego pokoju. Poszedłem pod prysznic,aby moje ciało zregenerowało się po całej podróży. Wyszedłem z łazienki w ręczniku na biodrach. W sypialni ubrałem bokserki Calvina Kleina, po czym położyłem się spać i odpłynąłem.
------------------------------------
Mamy następny 😉
Dziękuję mojej kochanej Ewie, która pomogła w czasie pisania tego rozdziału. Zastanawiam się czy mój blog przestał was interesować,bo znacznie zmalała liczba komentarzy i wyświetleń.
Pozdrawiam 😘 do następnego
xoxo
czwartek, 7 maja 2015
Rozdział 3
- Gdzie jest moja bluzka do cholery ?!
- Która bluzka ? To po pierwsze , a po drugie, zanim się wejdzie trzeba pukać.-pouczyłam ją
- Nie pouczaj mnie-warknęła-To ta bluzka,która ci się tak podobała.
-A skąd mam wiedzie, gdzie ona jest?-zapytałam zirytowana.
-Wzięłaś ją,bo nie chciałam ci jej pożyczyć!
-Co?! Niczego nie brałam!-zaprzeczyłam
-To niby gdzie się podziała?
-Nie wiem. I szczerze: mam to w dupie!
-Za to ja teraz wiem,że mam siostrę złodziejkę!-warknęła i już chciała wychodzić, ale ją zatrzymałam.
-Roxanne,niczego nie brałam,ale radziłabym ci zapytać tą twoją ,,przyjaciółeczkę",która śliniła się do twojego chłopaka-próbowałam złagodzić sytuację.
-Nie wierzę ci! To ty ją zabrałaś,a obwiniasz ją!-po tych słowach wybiegła trzaskając drzwiami.
Ta dziewczyna jest niemożliwa! Oskarżyła mnie o kradzież tej cholernej bluzki. Mam nadzieję,że zmądrzeje i wreszcie przejrzy na oczy. Ta jej ,,przyjaciółka" jest okropna, wychowana przez pieniądze. Mogła zabrać tą bluzkę,wcale bym się tym nie zdziwiła,bo po niej można się spodziewać naprawdę wszystkiego. Do tego parę dni temu widziałam jak prawie pocałowała jej chłopaka,ale moja siostra mi nie wierzy. Zresztą. To jej sprawa. Dobra,nie pozostaje mi nic innego jak przestać o tym myśleć.
Godzinę później ubrałam się w dresy i białą bokserkę. Zjadłam śniadanie i czekałam tylko na chłopca ze swoim ojcem. Mój brat w ostatniej chwili musiał pilnie wyjść do kolegi, więc niestety go nie będzie, ale myślę,że dam sobie radę. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Od razu poszłam je otworzyć.
-Dzień Dobry!-przywitałam się z Jeremym. I pomachałam na powitanie jego synowi.
-Witam cię,Amy
-Proszę wejdźcie-zachęciłam
-Niestety, muszę lecieć do pracy,zostawiam tylko Jaxona i lecę-uśmiechnął się
-W porządku. Jaxon, wchodź-zaprosiłam chłopca gestem do środka. Chłopiec poszedł ze mną do domu,a jego ojciec pospiesznie pożegnał się i odszedł.
-I jak Jaxon? Jesteś gotowy?
-Tak, proszę pani-powiedział słodko
-Mów mi Amy.
-Dobrze. A gdzie będziemy tańczyć?
-Dzisiaj w salonie,a jeśli będziesz chciał przychodzić tutaj dalej, dołączy do nas mój młodszy brat i będziemy tańczyć razem, w garażu.
-Fajnie, ale nie masz sali, w której jest dużo miejsca?
-Niestety. Może za jakiś czas...
-Okej.-po głosie poznałam,że jest trochę zawiedziony,
-Chodźmy
Poszłam po swojego boomboxa i wróciłam do salonu. Jaxon siedział już na kanapie.
-Zaczynamy od kroku podstawowego-zaczęłam pokazywać mu, jak powinien tańczyć akurat do tej choreografii. Mały był naprawdę świetny! Po godzinie lekcji potrafił zatańczyć ze mną całość. Był niesamowity. Po skończonej lekcji byłam wyczerpana.
-Jaxon,może chcesz coś do picia?
-Chętnie. Masz może mleko?
-Jasne,że mam.-sięgnęłam po szklanki i nalałam do nich mleka. Usiadłam obok chłopca i zaczęłam rozmowę.
-I jak podobała ci się pierwsza lekcja?
-Było super. Chcę przychodzić do ciebie częściej-oświadczył z promiennym uśmiechem
-Mi też bardzo się podobało.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je pośpiesznie. Za drzwiami stał Jeremy.
-Dzień Dobry.-przywitał się
-Witam ponownie. Niech pan wejdzie.
Poszliśmy do Jaxona,który oglądał w telewizji jakąś bajkę i pił mleko.
-Jaxon, pora zbierać się do domu.
-Dobrze. Już idę.-powiedział wyraźnie niezadowolony.
-Jak podobało ci się na pierwszej lekcji?-zapytał syna
-Było naprawdę super,tato! Amy już mnie bardzo dużo nauczyła. Chcę tutaj częściej przychodzić.
-Dobrze,pomyślimy nad tym, a teraz ubieraj buty. Chłopiec poszedł ubrać buty, a jego ojciec został w pokoju ze mną.
-Amy, chciałem płacić ci pięćdziesiąt dolarów za lekcję,ale Jaxonowi bardzo się podoba,więc oferuję ci siedemdziesiąt dolarów za jedną lekcję.
Przez chwilę myślałam,że moje oczy wypadną z orbit. Siedemdziesiąt dolarów za lekcję to kupa kasy! Potem Jeremy wręczył mi pieniądze.
-Dziękuję-podziękowałam-Ale to chyba za dużo...
-Amy! Nie za dużo,jeśli mój syn jest zadowolony z zajęć z tobą.
-Dziękuję.
-Do widzenia,Amy.widzimy się we wtorek. Dokładny termin przyślę ci SMSem.
-Oczywiście. Do zobaczenia.
Wyszli, a ja znów zostałam sama w domu. To była jedyna wada tego,że mama pracowała na dwie zmiany.Bardzo mało przebywała w domu.
~~JEREMY~~
Zdziwiłem się,gdy zobaczyłem gdzie mieszka Amy. Przykro mi z jej powodu,ale nie mogę nic na to poradzić. Będąc w pracy cały czas zastanawiałem się, ile płacić jej za lekcje,ale doszedłem do wniosku,że zasługuje na wyższą stawkę niż pięćdziesiąt dolarów za lekcję. Gdy dowiedziałem się,że Jaxon był z tego tak zadowolony,to przyszło mi do głowy,aby dawać jej jednak siedemdziesiąt dolarów. Mi pieniędzy nie ubędzie, bo dość dobrze zarabiam, a jeśli mogę jakoś pomóc tej dziewczynie, to z chęcią to zrobię. Jest bardzo miłą osobą i widać,że kocha obydwie rzeczy,które robi. Może uda mi się pomóc jej jeszcze bardziej i polecić ją znajomym. W końcu Jaxon ma wielu kolegów,którzy też chcieliby tańczyć. Muszę to jeszcze przemyśleć, porozmawiać z Patty, ale to dopiero, gdy wróci z Justin'em.
~~Amy~~
Jest dopiero dwudziesta, a ja się nudzę jak cholera, Postanowiłam zadzwonić do Luke'a,żeby zorganizował jakąś imprezę. Po rozmowie okazało się,że właśnie do mnie jedzie. Kazał mi ubrać coś seksownego i czekać na niego. Nie musiałam się zbytnio stroić na tę okazję,bo nie potrzebowałam makijażu, Zrobiłam jedynie kreski eye-linerem i włożyłam rurki, a do tego ulubioną bluzkę. Podobało mi się to,jak wyglądam. Chciałam się zabawić, a nie wyglądać jak pierwsza,lepsza ,,panna spod latarnii". Po chwili jechałam już z Lukiem do klubu. Tam od razu podeszłam do baru,gdzie stała reszta naszego towarzystwa. Wypiliśmy po drinku i ruszyliśmy na parkiet. Parę godzin później nieźle wstawiona wróciłam do domu, położyłam się do łóżka, a chwilę potem zasnęłam.
-------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami :-) Cieszą mnie wszystkie wasze pozytywne komentarze i za nie dziękuje.
Do następnego <3
Pozdrawiam xoxo
czwartek, 23 kwietnia 2015
Rozdział 2:
Zwlokłam się z łóżka, po czym poszłam pod prysznic. Ściągnęłam swoją piżamę i weszłam do kabiny, odkręcając wodę. Chwyciłam gąbkę i wylałam na nią swój ulubiony żel pod prysznic firmy Adidas. Umyłam nim całe ciało, na włosy nakładając odżywkę.
Wyszłam z brodzika, obwijając się miękkim ręcznikiem. Podniesione głosy nadal nie ucichły. Nie chciałam się wtrącać, ale nie mogłam znieść zachowania mojej siostry.
Po chwili zrobiło się naprawdę cicho. Jedynie co dało się usłyszeć to trzask drzwi, przez które wybiegła Roxi.
Będąc nadal w ręczniku, weszłam do kuchni, gdzie siedziała moja mama, płacząc. W taki sposób zawsze kończyły się ich kłótnie.
Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
-Nie płacz, mamo. Wszystko będzie dobrze. - próbowałam ją pocieszyć.
-Ja już z nią nie daję rady, Amy. - wykańcza mnie ta emocjonalność.
-W końcu zmądrzeje. Pamiętam siebie parę lat temu. Też taka byłam.
-Mam nadzieję. - wytarła dłonią łzy. - Idę się położyć. O 12 wracam do pracy.
-Tylko już nie płacz. - uśmiechnęłam się pocieszająco.
-A ty nie martw się, skarbie.
Po tych słowach poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę, wyjmując z niej dresy, białą bokserkę oraz świeżą bieliznę. Ubrałam się i chwyciłam swojego BlackBerry wraz z wizytówką Jeremy'iego, i usiadłam na zaścielonym łóżku. Wystukałam 9 cyferek na małej klawiaturze i czekałam aż odbierze, co zrobił po 4 sygnale.
-Halo? - odezwał się monotonnym głosem.
-Dzień Dobry ! Z tej strony Amy Grey.- przedstawiłam się. - Wczoraj dał mi pan swoją wizytówkę.
-Och, prawie zapomniałem. - zaśmiał się. - W czym mogę pomóc ?
-Chciałabym zapytać, kiedy ma odbyć się pierwsza lekcja tańca Jaxon'a.
-Najlepiej jak najszybciej, bo mały nie może się już doczekać. - mogłam wyobrazić sobie, że się uśmiecha.
-Rozumiem. Jutro przyjedzcie na 13, a jeśli Jaxon'owi się spodoba, postaram się, abyśmy mogli spotykać się 3 razy w tygodniu. Myślę, że wtorek, czwartek i sobota byłby najlepsze.
-Zgadzam się. Po pierwszej lekcji dogadamy się co do stawek za godzinę.
-Wyślę pani adres SMS'em. Do zobaczenia.
-Dziękuję i do widzenia.
Po tym pożegnaniu, rozłączyłam się.
Jutro o 13 mam pierwszą w życiu lekcję !! Czy to nie cudowne ?! Byłam tak podekscytowana tym faktem, że jak głupia zaczęłam skakać po pościelonym łóżku.
Po chwilach euforii zjadłam śniadanie i położyłam się na kanapie, włączając telewizor. Akurat leciało Californication. Czasami lubiłam oglądać jakieś programy bez większego celu.
Nagle mój telefon zawibrował w kieszeni moich spodni, sygnalizując nadejście nowej wiadomości.
Od Austin:
Hej, skarbie. Co porabiasz ? ;)
Do Austin:
Oglądam Californication. A ty ? :D
Od Austin:
Strasznie się nudzę bez ciebie xd
Do Austin:
To wpadnij do mnie. Pooglądamy razem jeśli mocno się stęskniłeś xd
Od Austin:
Będę za 15 minut , skarbie <3
15 minut później Austin siedział na kanapie w moim salonie. Wyglądał jak zawsze super. Oglądaliśmy film przy tym się śmiejąc i jedząc popcorn. Tak spędziłam z nim prawie cały dzień, bo właśnie tak rozrywkowi są moim przyjaciele. Bez wyjątku. Nie możemy bez siebie żyć.
~Justin~
Jestem w trasie i to bardzo męczącej. Strasznie tęsknię za Jaxon'em, bo dzielą nas tysiące kilometrów. Ale został już tylko tydzień i będę razem z nim, czego nie mogę się już doczekać. Wiem, że fanki na całym świecie mnie kochają, jak ja je, ale to zbyt długa rozłąka. Niestety nic nie mogę poradzić, zacisnę tylko zęby i wytrzymam te ostatnie 7 dni. Beliebers bardzo mnie motywują, ale mimo to jestem padnięty. Kto powiedział, że zawód piosenkarza jest łatwy?
- Halo ? - odebrałem przychodzące połączenie.
-Cześć, Justin. - rozpoznałem głos brata.
-Hej, mały. Co tam ? - uśmiechnąłem się.
-Tęsknię za tobą. - mój mały braciszek czuł to samo co ja. Ta cała tęsknota jest straszna.
-Ja też, szkrabie. Został już tylko tydzień i będziemy razem.
-Wiem. - westchnął ciężko, ale chwile potem się rozchmurzył. - Będę umiał tańczyć, jak ty !
- Że co ?
-Tata zapisał mnie na lekcje do Amy, która świetnie tańczy. - wytłumaczył.
-Super ! Skąd się znacie ?
- Tańczyła w parku. Ma takiego fajnego bomboxia
- Haha, Bumboxa chyba. - powiedziałem ledwie powstrzymując się od śmiechu.
-To nie jest śmieszne.
-Jest. - przekomarzałem się.
-dobra, niech ci będzie, ale jest śliczna.
-Naprawdę ?
-Tak.
-Kiedy masz pierwszą lekcje ?
-Jutro.
-Pozdrów ją ode mnie, a jak wrócę to zaprowadzę cię na te zajęcia. - obiecałem.
-Jej, muszę już kończyć, Justin. Kocham Cię.
-Ja ciebie też, mały.
Jaxon zakończył połączenie. Odrzuciłem telefon na kanapę, będąc nieco zdziwiony tym pomysłem z tańcem. Mały wiele razy mówił, że chce tańczyć taj jak ja, ale myślałem, że szybko mu przejdzie. Myliłem się. Cieszę się, że będzie rozwijać się w tym, a instruktorkę chętnie poznam.
Moje myślenie przerwał mi Scooter, aby zawiadomić mnie o ostatnich pięciu minutach do rozpoczęcia koncertu.
~Amy~
Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno. Austin musiał wracać, tłumacząc się, że "mama wzywa".
Pożegnałam się z nim, po czym udałam do swojego pokoju, gdzie włączyłam muzykę, w myślach szukając prostych kroków do choreografii dla Jaxon'a. Szybko zapisałam je w notatkach na telefonie i sama zaczęłam tańczyć. Kiedy skończyłam, szczęśliwa poszłam pod prysznic. Odświeżona wróciłam do sypialni, gdzie ubrałam się w piżamę. Wysłałam adres Jerem'iemu, który z pewnością będzie zdziwiony miejscem mojego zamieszkania. Potem usnęłam.
-----------------------------------------
Hejka !!!!
Za nami kolejny rozdział. Dziękuje za miłe komentarze i proszę o następne.
Do kolejnego xd
Pozdrawiam xoxo
PS. Zapraszam na bloga przyjaciółki : SERCE CZY ROZUM ? <klik>