czwartek, 3 września 2015

Rozdział 11



 ~Amy~

Chwilę później do szpitala przyszła bardzo zdenerwowana mama Jaxona. Bałam się tylko o to,że może o wszystko obwinić mnie. To by już całkowicie mnie dobiło.
- Justin, co się stało?- zapytała
- Jaxon miał zapalenie wyrostka. Właśnie go operują.
- Jak to się stało?
- Byłem w pokoju siostry Amy, gdy ta zaczęła mnie wołać i odrazu przyjechaliśmy tu.- wyjaśnił w skrócie.
- Gdzie jest ta sala?
- Tam po prawej. Chcesz coś do picia mamo?
- Nie, dzięki. - powiedziała oschle.
Justin poszedł po kawę, a ja postanowiłam pocieszyć jego mamę.
- Niech się pani nie martwi. Wszystko będzie dobrze.
- Co ty możesz wiedzieć głupia dziewucho?! Gdyby nie ty to nic by się nie wydarzyło!- wykrzyczała.
- Słucham ?! Nic nie zrobiłam i to nie była moja wina.
- Był pod twoją opieką, więc ty za to odpowiadasz.
- Przykro mi, że pani tak myśli.
- A mi nie , bo to prawda.- odrzekła z wyrzutem.
Właśnie wtedy wrócił Justin i słyszał kawałek naszej rozmowy.
- Mamo to nie jej wina.- powiedział w mojej obronie.
- Justin twoja mama ma rację to tylko i wyłącznie moja wina. Poczekam na nastepnym korytarzu.
- Amy, nie!- próbował mnie zatrzymać , ale ja go nie słuchałam. Wiedziałam co ta kobieta o mnie myśli , ale ja chciałam tylko pomoc małemu, a tymczasem cała wina spadła na mnie. Szybko pobiegłam do toalety. Tam usiadłam na podłodze, podkulajac nogi do klatki piersiowej. Łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie mogłam wogóle ich opanować. Po chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Justin. Odrazu chwycił mnie w ramiona,nawet nie protestowałam. Potrzebowałam go.
- Amy,nie płacz.- powiedział spokojnie pocierajac moje plecy.
- Justin...- załkałam.
- Ciss...
- Przepraszam to moja wina.
- Nie mów tak . Moja mama jest zdenerwowana , dlatego tak powiedziała.- próbował ją usprawiedliwić.
- A może ma racje? Powinnam wrócić do domu.
- Nie, proszę, zostań ze mną, potrzebuje cię.
- Tylko zdenerwuje jeszcze bardziej twoją mamę, a nie chce tego robić.
- Emocje opadna, ona zrozumie swój błąd, a teraz proszę zostań ze mną.- poprosił ponownie.
- Okej.
Przytulił mnie jeszcze szczelniej do swojego ciała. Potem znów na mnie popatrzył, pomógł wstać i zapytał.
- Już w porządku?
- Yhym...- mruknęłam.
A potem połączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Postanowiliśmy wrócić pod salę, niebawem miała się skonczyć operacja Jaxona. Trzymając się za ręce wyszliśmy na korytarz , zmierzając w wyznaczone miejsca. Zajęliśmy miejsce parę krzeseł od Patty. Położyłam głowę na ramieniu Justina nadal trzymając jego dłoń, gdy podeszła do nas nie kto inny jak jego mama.
- Amy, możemy porozmawiać?- zapytała.
- Yyyy.... tak - zawahałam się.
-  Chciałbym cię przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie. Ale byłam zdenerwowana, że Jaxon wylądował w szpitalu.
- Rozumiem pani zachowanie. Też bym tak postąpiła gdybymoje dziecko , którego nie mam, wylądowało w szpitalu.
- Masz wielkie serce, Amy. Mów mi Patty. - lekko się usmiechnęła.
- Dobrze.
Niesamowite mama Justina mnie przeprosiła i okazuje się , że jest z niej calkiem miła kobieta. Nerwy mogą całkiem nieźle nią zawładnąć. Cieszę się, że mnie przeprosiła bo nie chce mieć złych stosunków z mamą mojego chłopaka- chyba mogę tak powiedzieć. Calowaliśmy się dwa razy, a to chyba coś znaczy,przynajmniej dla mnie.



~Justin~


Byłem wściekły na swoją mamę. Poszedłem tylko po kawę, a ona oskarżyła niewinną dziewczynę o coś co nie było niczyją winą. Nie chciałem, żeby tak wyszło, moją mamę czasami potrafią ponieść emocje. Gdy Amy wybiegła z tamtego korytarza ja przemówiłem mamie do rozumu i odrazu pobiegłem do Amy.
   Siedziała skulona, w koncie damskiej toalety. Płakała. Moje serce krajało się na kawałki na ten widok. Odrazu ją przytuliłem. Słowa mojej mamy musiały naprawde ją zranić. Pocałowałem ją po raz kolejny. Zakochałem się. Teraz wiem to na pewno. Nasze pocałunki są inne niż gdy pocałunki z innymi dziewczynami. Mówiąc, że nie chce żeby mnie nie zostawiała mówiłem prawdę. Zrozumiałam to dopiero, gdy, Jaxon trafił do szpitala. Właśnie czekamy na koniec operacji, kiedy podeszła do nas mama. Przeprosiłają , a nawet pozwoliła jej mówić do siebie po imieniu. Naprawde się cieszę. Po chwili z sali wyszedł lekarz, ściągając odzież ochronną. Powiedział, że Jaxon niedługo się obudzi. Operacja się udała, a to wszystko dlatego że dostał jakiś lek, który dała mu Amy. Uniemożliwił rozlanie się wyrostka. Okazało się, że Amy go uratowała. Kocham ją,moja mama pposadziła ją o najgorsze. Ważne, że to zrozumiała.



~Patty~


Wpadłam do szpitala tak wściekła , że wszystkich rozszarpie, a szczególnie tą dziewuche. Myślałam , że to to wszystko jej wina. Nakrzyczałam na nią zupełnie nad sobą nie panując. Justin na szczęście przemówił mi do rozsądku. Cieszę się, że mam takiego mądrego syna. Odrazu do niej poszedł. Myślę, że między nimi coś jest i szczerze mam nadzieję, że to się uda. Gdy wrócili usiedli z dala ode mnie. Podeszłam do dziewczyny i ja przeprosiłam. Na szczęście je przyjęła. Ta dziewczyna ma na prawde ogromne serce, a gdy dowiedziałam się, że uratowała mi syna, byłam jej wdzięczna jak nikomu innemu.


------------------------------------
Za nami kolejny rozdział. Mam nadzieję , że się spodoba.
Kocham was <3
Do następnego
 Pamiętaj!
Czytasz= komentujesz

2 komentarze:

  1. Biedny Jaxon cudny jak zawsze juz nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy