~Amy~
- Amy poczekaj ! - usłyszałam za sobą. Byłam na niego tak wściekła za to, że na początku olał mnie i Jaxona dla tej kelnerki, potem bawił się swoim telefonem, a na końcu chciał za mnie płacić jakbym sama nie mogła tego zrobić. Wiem , że jestem trochę zbyt przewrażliwiona na tym punkcie i przesadzam, ale poznałam już zbyt wiele ludzi, którzy byli dla mnie wredni, albo wręcz przeciwnie byli zbyt mili tylko z powodu mojej sytuacji materialnej. To naprawdę doprowadza mnie do szału. Rozumiem Justina może chciał być miły, ale to dla mnie zabrzmiało inaczej. Może nie mam kasy jak lodu, w przeciwieństwie do niego, ale mam swój honor. Nagle podbiegł do mnie i chwycił mnie w pasie.
- Jeśli ze nie porozmawiasz to cię nie puszczę. - powiedział
- Daj mi spokój! Chce wrócić do domu i odpocząć, a ty mi w tym przeszkadzasz.
- Posłuchaj mnie....- znów mu przerwałam
- To ty mnie posłuchaj i mnie puść. To, że nie mam tyle kasy co ty, to nie dla mnie nie znaczy, a jeśli uważasz inaczej to nie mamy o czym rozmawiać. - prawie krzyczałam
- Nie o to mi chodziło.
- A niby o co?! Dobra nieważne , chce wrócić do domu.
~Justin~
Nie wiedziałem co mam zrobić. Postanowiłem puścić ją do domu, żeby ochonęła, a później do niej pojadę. Muszę tylko odwieść Jaxona do domu. Poszła przed siebie nawet się nie odwracając. Wróciłem do samochodu, ogarnęła mnie dziwna pustka . Nigdy nie czułem czegoś takiego. Zawiózłem go do domu po czym kupiłem czerwoną różę i wróciłem do mieszkania Amy.
~Amy~
Po powrocie do domu musiałam się odprężyć, a pozwalał mi na to tylko taniec. Tańczyłam, tańczyłam, aby wyrazić w nim wszystkie negatywne emocje. Gdy miałam iść pod prysznic, usłyszałam pukanie do drzwi. Moja mama zawołała mnie mówiąc ,że to ktoś do mnie. Podeszłam bliżej, a stał w nich Justin.
- Co tu robisz? - zapytałam
- Chce porozmawiać.
Nie chcąc robić scen przy mamie, więc postanowiłam wysłuchać tego co ma do powiedzenia.
- Chodź do mojego pokoju.
Posłusznie poszedł za mną.
- Slucham? - powiedziałam chłodno, kiedy znajdowaliśmy się w środku.
- Proszę to dla ciebie. - podał mi róże.
- Dzięki, i co dalej?
- Amy, ja nie chciałem, żeby to źle zabrzmiało. Chciałem jedynie zapłacić. Nie wiedziałem ,że to cię to tak rozłości.
- Zrozumiałam to inaczej.
Usiadłam na łóżku, a on podszedł do mnie i zajął miejsce obok.
- Amy, ja naprawdę nie chciałem.
- Justin to nie chodzi o to , że ty coś zrobiłeś nie tak. Ja po prostu nie nawidze jak ludzie patrzą na mnie i szepczą słówka, bo nie mam aż tyle kasy co oni.
- Rozumiem
- Justin ty nigdy nie zrozumiesz mojego życia. Jak to jest zastanawiać się czy starczy ci pieniędzy do końca miesiąca. - po moich policzkach spłynęła pojedyńcza łza . - Wszyscy oceniają mnie tylko po tym gdzie mieszkam i ile mam pieniędzy, dlatego tak zareagowałam.
- Przepraszam nie chciałem, żeby tak wyszło. Pomyślałem tylko ,że mógłbym postawić Ci te lody chociażby za to, że uczysz mojego brata tańca.
- W porządku. Ja też przesądziłam . Za ostro zareagowałam i też powinnam cię przeprosić.
- Nie masz za co. - przyznał .
Przytulił mnie i to było to czego potrzebowałam w tej chwili . Wsparcia. W jednej chwili jestem na niego wściekła, a zaraz znów wszystko jest ok.
- Amy wiem, że to może nie odpowiednia pora, ale czy chciałabyś pójść ze mną na imprezę do moich znajomych? - zapytał.
- Justin ja niewiem. Nie nadaje się tam . Będzie tam pełno bogatych dzieciaków, a ja taka nie jestem i nie chce nikogo udawać.
- Nie musisz się o nic martwić . Oni wszyscy nie są bogaci, są normalnymi ludźmi. Napewno ich polubisz.-zapewnił.
- Naprawdę niewiem Justin . Nie chce być piątym kołem u wozu.
- Nie będziesz ,obiecuje
- No dobrze, ale musisz tu na mnie poczekać ,idę wziąźć prysznic . Czuj się jak u siebie.
- Okej.- przytaknął beztrosko, rozglądając się po moim pokoju. Wyszłam na korytarz , kierując się do łazienki. Zdjełam ubrania i weszłam do kabiny. Jak zwykle umyłam całe swoje ciało. Gdy skończyłam owinełam je recznikiem. Zorientowałam się ,że zapomniałam ubrań . Jak zwykle mam pecha. Wyszlam z łazienki i weszłam do pokoju . Myślałam, że spale się ze wstydu.
- Przepraszam za swój strój, ale niestety nie wzięłam ciuchów. - powiedzialam zakłopotana.
- Nic nie szkodzi. Jak dla mnie możesz iść tak. - uśmiechnął się zadziornie.
- Chyba sobie żartujesz, a teraz się odwróć bo chce się ubrać.
- Chciałbym popatrzeć- powiedział z tym swoim uśmiechem .
Rzuciłam w niego poduszką.
- Dobra, dobra już się odwracam.
Odwrócił głowę, a ja ubrałam jedną z niewielu sukienek i buty na obcasie. Nigdy nie chodze w sukienkach,ale dziś będzie wyjątek . Gdy byłam w trakcie czesania swoich włosów zauważyłam, że Justin cały czas widział mnie w lustrze.
- Justin!
- No co? Nie mogłem się powstrzymać.
- Dobra. Jeszcze chwila i jestem gotowa. - zapewniłam.
- Ok. Mogę poczekać. Wyglądasz naprawdę seksownie w tej sukience.
- Dzięki, ale nadal nie jestem pewna czy powinnam tam iść.
- Powinnaś. Idź się przygotować. Czas mija. - postukał palcem w szkło swojego złotego zegarka.
Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia. Wyszliśmy z mojego pokoju, odrazu kierując się do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych krzyknełam mamie tylko "Wychodze , nie czekajcie na mnie" po czym wyszłam. Ponownie wsiadłam do białej BM'ki. Wyjechaliśmy na obrzeża miasta aż w końcu zatrzymalismy się przy jednym z domów.
---------------------------------------------------
Jest! Udało mi się na czas dodać rozdział . Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i że pomimo moich wcześniejszych spóźnień nadal jesteście ze mną dziękuję Kocham was <3 Co myślicie o zachowaniu Amy?
Do następnego
Pozdrawiam xoxo